Obserwatorzy Mrocznego Świata

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 5

Gdy nagle zadzwonił mój telefon to była Cleo! Myślałam wtedy, że ją zabiję! No, ale to ja pierwsza zadzwoniłam, więc postanowiłam odebrać:
-Hej Syd! Co tam dzwoniłaś, ale nie mogłam odebrać bo robiłam sobie manicure.
-Hej! Aha. Fajnie. Dzwoniłam bo chciałam się spytać czy masz czas, żeby wpaść?
-Aha. Dla Ciebie zawsze. Mogę jeszcze wpaść jeśli chcesz?
-No możesz. Skoro masz czas to wpadnij za 15 minut.
-No okey! A ktoś u Ciebie jest?
-Ktoś masz na myśli....-przerwała mi.
-Ciiii tak!
-Nie ma go jest u mnie na razie tylko Casper.
-NA RAZIE! Masz zamiar go zaprosić?!
-Hmm...czemu nie? Zaraz zapytam Caspra o jego numer.
-No Ej!
-Sama się o niego spytałaś.
-No wiem, ale się boję!
-Czego?
-Nie czego tylko kogo!
-No dobra kogo?-wiedziałam kogo tylko się z nią droczyłam.
-Jego!
-Dlaczego?
-Bo ja... On woli inne dziewczyny.
-Nie prawda! Pamiętasz jak było ze mną?
-No, ale to inna sprawa.
-Nie taka sama. Też mówiłam, że woli inne.
-Ale...Nie ważne, ty jesteś cheearlederką i w ogóle, a ja??!!
-Przestań! Przekonasz się sama, że jesteś odpowiednią dziewczyną dla niego!
-Ta zobaczymy. Dobra pa za niedługo będę. Do zobaczenia!
-Pa.-rozłączyła się.

-I co?? O kogo chodziło??-spytał zainteresowany Casper.
-O Petera!-odpowiedziałam.
-Podoba się Cleo?-zapytał.
-No, a czemu Cię to tak dziwi jest przystojny.-uśmiechnęłam się.
-Czy ja dobrze słyszę?!-zapytał oburzony.
-Nie! Ty jesteś moim i tylko moim przystojniakiem!-pocałowałam go.
-No ja myślę! A Ty jesteś moją kochaną księżniczką!-tym razem on mnie pocałował.
-Wracają do tematu czemu Cię to tak zdziwiło?
-No wiesz, bo Cleo jemu też się podoba.
-Serio??-zaskoczył mnie tą wiadomością.
-Też w to nie uwierzyłem, no, ale widzisz. Cały czas mi o niej gadał.
Ja tylko się uśmiechnęłam, bo taką samą sytuacje miałam ja.
-Zadzwoń do niego! Niech do mnie przyjdzie! Zorganizujemy im jakąś randkę przy kolacji ze świecami.
-Okey. Zadzwonię.-poszedł zadzwonić.

*Z pkt.Caspra*
-Okey. Zadzwonię.-poszedłem zadzwonić.
Peter odebrał po jakimś 2-3 sygnale.
-Siema Casper!
-Siema! Mam pytanie.
-Dawaj!
-Wpadniesz do Sydney?
-Hmm... a ona tu jest?
-Tak i tańczy dla Ciebie. Nie no żart. Jeszcze nie.
-Hahaha bardzo śmieszne wiesz! Jeszcze? Czyli, że będzie?
-Tak raczej będzie.
-To chyba przyjdę.
-Chyba?
-No dobra skoro Cleo też będzie to przyjdę, a o której?
-Za 15 minut jeśli się wyrobisz.
-No spoko. To nara.
-Nara.-rozłączył się.
Moja rozmowa z kumplem. Bezcenna ^^.
-I co?-dopytywała mnie Syd.
-Będzie.-odpowiedziałem.
-Co im wymyślimy?
-Tak na pewno pytaj się mnie.
-No przecież wiesz co on lubi.
-No wiem.
-No proszę Cię pomóż mi.-zrobiła swoje maślane oczka, którym nie mogę się oprzec.
-No dobra.
-Dziękuję!-pocałowała mnie w policzek. To co lubi?
-No na pewno koszykówkę.-powiedziałem z uśmiechem.
-Na serio! Każdy głupi by to zauważył! No faktycznie nie powinnam pytać Ciebie o te sprawy.-powiedziała wkurzona.
-No widzisz!-uśmiechnąłem się.  A ty masz pomysł?-spytałem.
-No powiedzmy,że mam.-powiedziała z uśmiechem.
-No to słucham.-spytałem z zaciekawieniem.
-No to tak...-zaczęła mówić.

*Z pkt.Sydney*
-No to tak myślałam, żeby zrobić im kolację, ale to może być dość trudne zadanie. Więc wymyśliłam, że możemy zostawić ich samych w salonie lub zagrać w prawdę czy wyzwanie. Co ty na to?
-Hmm...-chwilę się zastanowił,aż w końcu odpowiedział:
-To nie głupi pomysł.
-Tak myślisz?
-Yhm.A może jutro pójdziemy do kina?
-Możemy iść, ale czemu zmieniasz temat?
-Bo nudzi mnie już gadka o nich.
-No okey, zaraz powinni być.
Nie myliłam się, bo chwilę po moich słowach zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć:
-Hej Cleo!
-Cześć!
-Wejdź!-wpuściłam ją.
-Peter jest?
-Jeszcze go nie ma, że się wystroiłaś!

Ciuchy Cleo:



-No może trochę, ale nie żeby od razu wyglądać na jakąś pierwszą lepszą.
-No wiem. Dobra chodź do salonu, a ja pójdę po Caspra.-no i po niego poszłam.
-Casper!Chodź do salonu!-wołałam.
-Okey!-krzyknął i wyszedł z mojego pokoju.
Poszliśmy razem do salonu, gdzie Cleo siedziała już na kanapie. Kiedy chcieliśmy usiąść obok Cleo zadzwonił dzwonek. To pewnie Peter. Poszłam i otworzyłam drzwi:
-Cześć Peter!
-Hej Sydney!
-Wejdź!-zaprosiłam go do środka i zaprowadziłam do salonu, gdzie usiadł w fotelu.
Przywitał się z Casprem po "chłopakowemu", a Cleo rzucił ciche Hej!, a ona nie była lepsza.
Usiadłam na kanapie obok Caspra. Była niezręczna cisza,więc szturchnęłam go łokciem, a on  chyba wiedział o co mi chodzi.
-Może obejrzymy jakiś film?-rzucił.
-Co ty masz z tym filmem?-dopytywałam się.
-Chciałaś,żeby coś zrobił to robię.-powiedział mi na ucho.
Ku mojemu zdziwieniu Cleo i Peter się zgodzili.
-Co obejrzymy?-spytał Peter.
-Hmm...-zamyślił się Cas.
-No właśnie co obejrzymy?-spytałam i zrobiłam jedną ze swoich min.
-Może jakiś horror?
-Może być!-odpowiedzieliśmy razem.
-Hej Peter ten horror...-zwrócił się do Petera.
-Klątwa EL CHARRO, ale ja nie wiem czy można to zaliczyć do horrorów?-powiedział.
-Aha. No i co nie ważne. Syd masz go na płycie?-teraz zwrócił się do mnie.
-Nie. Musimy obejrzeć na kompie.
-To w takim razie pójdę z Syd po laptop i jakieś przekąski, a wy zaczekajcie!-powiedział, a my szybko wyszliśmy z salonu i pobiegliśmy do mnie.
-To jest twój plan?-spytałam, gdy byliśmy już w pokoju.
-Yhm.-pokiwał głową.
-I co myślisz?
-No nie wiem, ale na pewno nie zastaniemy ich całujących się na kanapie.
-Skąd wiesz?-spytałam.
-Bo wiem, a tak poza tym są nieśmiali.
-Ta jasne.
-Odezwała się.-powiedział z uśmiechem.
-No ej, ja jestem nieśmiała! Patrz na siebie!-powiedziałam z oburzeniem.
-No ja jestem nieśmiały!
-Pff...
-Co?
-Nic!
-Dobra później to wyjaśnimy! A teraz chodźmy do kuchni.

*Z pkt. Cleo*
Nie nie mogłam uwierzyć w to, że Syd mnie tu z nim zostawiła. Wiedziała, że mu też się to najwyraźniej nie spodobało. Mogłam się jednak inaczej ubrać.-pomyślałam. On cały czas się na mnie gapi!-krzyczałam w myślach.

*Z pkt. Petera*
Tak mój kumpel zostawił mnie sam na sam z laską która mi się podoba i na dodatek ekstra wygląda. Co ja robię? Czemu do niej nie zagadam?-dręczyłem się z tymi myślami. Spróbuję raz się żyje:
-Cleo tak?
-Tak.
-Jestem Peter!-tak wiem, że gadam bez sensu, ale nic na to nie poradzę.
-Wiem!-uśmiechnęła się.
-Masz piękny uśmiech!
-Dziękuję!-zarumieniła się.

*Z pkt. Cleo*
Peter cały czas mnie komplementował, nawet usiadł obok mnie na kanapie. Fajnie mi się z nim gadało. Chciałam go pocałować! No i tak zrobiłam! Ku mojemu zdziwieniu on odwzajemnił pocałunek. To była piękna chwila! Chwilę potem do salonu przyszli Syd i Cas.
Ich reakcja: O.o :)
Nasza reakcja: O.o 
-Yyy...-zaczęłam.
-Spokojnie, nie chcemy wiedzieć.-powiedział Cas i uśmiechnął się do Syd.
-Macie ten film?-spytał Peter.
-Tak mamy. Zaraz go włączę!-odpowiedziała Syd.
Peter nie zmienił miejsca siedzącego, nawet się do mnie bliżej przysunął i szepnął na ucho:
Cleo chcesz ze mną być?
Zamiast mu odpowiedzieć, pocałowałam go i gdy się oderwałam pokiwałam głową.
-Super!-ujął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
Syd i Cas usiedli w fotelu. (Syd siedziała mu na kolanach.)
-Może wyrwiemy się do kafejki?-szepnął mi na ucho.
-Z tobą chętnie!
Szturchnęłam Sydney i pokazałam,że chcemy wyjść.
-Yhm, ale uważaj.-odpowiedziała.
-Na pewno.-nie wiem czy miała na myśli to,że tak wyglądam i do czego mogłoby dojść... Dobra nie ważne. Zaczęliśmy się zbierać. Była 17:00. Do kafejki doszliśmy w 15 minut, rozmawiając przy tym. W kafejce zajęliśmy stolik w kącie.

*Z pkt. Sydney*
-I zostaliśmy sami.-powiedziałam.
-Jednak się myliłem.
-Z tym całowaniem?
-Tak.
-No cóż.-powiedziałam z uśmiechem.
-Możemy już przestać o nich gadać?
-Pewnie, a co robimy?
-Nie wiem. A pójdziemy jutro do kina?
-Możemy. Ale w myślach pytałam samą siebie co on ma z tym kinem?
-Okey to o 15:00 po Ciebie podjadę.
-Spoko.
-Wiesz Sydney ja już będę leciał.
-Dobra to pa.-całus na pożegnanie i wyszedł.
Za nie długo wrócą rodzice, Beth i Tom, więc postanowiłam zrobić sobie kanapki i usiąść w salonie oraz poczatować na czacie. Na czacie była dostępna Ivana więc z nią trochę popisałam i wyłączyła laptopa. Puściłam muzykę i pośpiewałam, aż w końcu wróciła rodzinka.
-Hej!-przywitali mnie wszyscy.
-Hej! Jak był?
-Super! Szkoda,że z nami nie jechałaś!-powiedział Tom.
-Może innym razem.-rzuciłam.
-Zjadłaś coś?-spytała mama.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Co robiłaś?-spytała Beth.
-Słuchałam muzyki i takie tam.-odpowiedziałam.
-A Caspra czasem nie było?-dopytywała.
-Nie.
-Nie kłam! Czuć jego perfumy!
-Mała jędza!-krzyknęłam w myślach. No był i co?
-Nic!-uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju.
-Masz szlaban!-powiedzieli rodzice.
-Co?! Za co?!
-Za to, że pod naszą nieobecność zapraszasz chłopaka!-powiedziała mama.
-No,ale...-przerwała mi.
-Nie ma żadnych ale masz szlaban na tydzień!
-Ale to nie fer! Nic się przecież nie stało!
-Jutro idziemy do babci!-zmieniła temat.
-Dobrze!-rzuciłam i poszłam do siebie.
Jutro miałam iść do kina!-krzyczałam w myślach, to wszystko przez tą małą jędze!-wtedy miałam wielką ochotę jej przyłożyć. Ale przynajmniej idziemy do babci! Ciekawe czy będzie Katie? Nic jutro się przekonamy. Napisałam Casprowi, że nasz plan nie wypali. 
Odpisał mi tylko: Okey, rozumiem.
A ja na to: Ale nie smuć się pójdziemy po moim szlabanie. Obiecuję!
Odpowiedź: Okey. Pa :*
Teraz nie pozostało mi nic innego jak siedzenie w pokoju. Była 19:00, a ja w ogóle nie byłam zmęczona. No więc poczytałam trochę "I wciąż ją kocham". Później poszłam wziąść prysznic. Była 22:00, a mi nadal nie chciało się spać, więc postanowiłam włączyć swoją Mp3 i wybrałam playlistę Maroon 5, potem z nie chęcią zasnęłam.

*Z pkt.Cleo*
Rozmawialiśmy tak do 19:00. Później Peter mnie odprowadził. Przed wejściem do domu podał mi swój numer i tak postanowiliśmy się na jutro umówić. Od razu poszłam do siebie, wzięłam prysznic i szybko odpłynęłam.  
---------------------------------------------------
No i jak? Wiem,że takie sobie,ale no tak wyszło. Jak lecą wam wakacje? Mi nawet dobrze. Następny rozdział zobaczymy to zależy od ilości komentarzy! Więc zachęcam was do komentowania i do dodania mi poweru ^^.
Pozdrówka :*
L.A xoxo



środa, 24 lipca 2013

Rozdział 4

Nadal jest mi przykro, że mam mało obserwatorów i komentarzy, ale bloga będę pisała chociażby sama dla siebie. Dobra dość tego przynudzania rozdział dedykuję Pauli Rusher za zostawienie komentarza :*.
Zapraszam i liczę, że się spodoba ^^:
-------------------------------------------------------------
*04 luty*
 Dziś obudziły mnie promienie słońca. Postanowiłam jeszcze trochę poleżeć ponieważ była dopiero 8:00 i na dodatek były ferie. Tak ferie u nas w Chicago tu nigdy nie pada śnieg i nie za bardzo czuć klimat ferii, ale nie ważne. Z łóżka zebrałam się o 8:10, podeszłam do szafy. Odwróciłam się do okna, żeby spojrzeć jak jest pogoda. Powiedzmy, że było ok. 20 stopni. Więc wyciągnęłam z szafy odpowiednie ciuchy. Wzięłam ciuchy i udałam się do łazienki, odświeżyłam się i zrobiłam standardową fryzurę, czyli rozpuszczone włosy. Po wyjściu poszłam do kuchni, gdzie siedzieli już rodzice i Beth:
-Hej!-rzuciłam.
- Hej!-rzuciła Beth i nalała sobie herbaty.
-Cześć!-rzucili rodzice.
-Gdzie Tom?-spytałam siadając koło Beth.
-W pokoju chyba jeszcze śpi.-odpowiedział tata.
-Aha.
-Kochanie pójdziesz po niego?-zwróciła się mama do Beth (na szczęście nie do mnie)
-Dobrze!-krzyknęła i pobiegła na górę (lizus)
-Co dziś na śniadanie?-spytałam.
-Tosty z dżemem i nutellą oraz płatki owiane i herbata.-odpowiedziała mama.
-Aha pycha! Jakieś plany na dziś?
-Beth i Tom chcieli jechać na basen, więc chyba jedziemy.-odpowiedział tata.
-Aha.-odpowiedziałam i napiłam się herbaty.
-Jedziesz z nami?-spytała mama.
-Nie wiem, ale raczej nie.
-Ja chcesz.-powiedziała obojętnie mama, a w tym czasie do kuchni kuchni weszli zaspany Tom i Beth.
-I jak skarbie dobrze się spało?-spytała mama Toma.
-Czemu tak wcześnie?-spytał pytanie ziewając przy tym.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Podobno chciałeś iść na basen.-oznajmił tata.
-Tak chciałem i chcę, ale dlaczego tak wcześnie?-mówił już bardziej rozbudzony.
-Nie marudź! Gdyby była szkoła już dawno siedziałbyś w ławce.-burknęła Beth.
-Dzieci przestańcie! Na basen wyjedziemy o 10:00-zmienił szybko temat tata.
-Okey!-wydali okrzyk radości.
-Dobrze skoro już wszytko ustalone jedzmy!-powiedziała mama.
Śniadanie zjedliśmy w milczeniu, posprzątaliśmy stół i każdy poszedł do siebie. 
W pokoju miałam mały bałagan, więc chciałam  posprzątać, ale usłyszałam wołanie Beth:
-Sydney!-krzyknęła ze swojego pokoju. 
Zamiast się wydzierać poszłam sprawdzić o co chodzi.
-Tak?-spytałam opierając się o drzwi.
-Pomożesz mi wybrać strój?
-Tak jasne pokaż jakie masz.-usiadłam na jej łóżku.
-Już.-poszła do szafy. Pierwszy czy drugi??
-Hmm... ja bym wybrała pierwszy.
-Na pewno?-spytała niepewnie.
-Tak, a z resztą weź który wolisz.-powiedziałam powoli wychodząc.
-Okey wezmę pierwszy dzięki za pomoc!
-Nie ma za co.-wyszłam i poszłam do siebie.
Od razu zabrałam się za sprzątanie. Kiedy skończyłam wybiła 9:40, postanowiłam zejść na dół, żeby się pożegnać. Wszyscy siedzieli już na dole w salonie i czekali tylko na mamę.
-Na ile jedziecie?-spytałam.
-Chyba na cały dzień.-odpowiedział tata.
-Aha.
-Trzymaj.-dał mi 50 złoty.
-Dzięki.
-Wrócimy ok. 19:00 lub 20:00, więc możesz sobie coś kupić na mieście lub zamówić.
-Okey.-w tym momencie przyszła mama i wszyscy wyszli z domu rzucając mi szybie Pa.
Zamknęłam za nimi drzwi i miałam cały dzień tylko dla siebie. Pomyślałam, że pewnie się zanudzę, więc zadzwoniłam do Cleo, ale nie odbierała. To wybrałam numer Caspra odebrał po 4 sygnale:
-Hej Syd! Co tam?-spytał zdyszany.
-Hej Cas! Wszystko okey, dzwonię, żeby się spytać co porabiasz, ale słyszę, że grasz w kosza.
-Tak zgadłaś!Ale jeśli chcesz mogę do Ciebie wpaść tak ok. 12:00.
-Okey chcę! To będę czekała. Pa. Całuski.
-Pa.-rozłączył się.
Tak więc mam 2 godziny postanowiłam, że poserfuję trochę na necie. Tak też ten czas szybko zleciał i była już 12:00. Popatrzałam na zegarek i wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć:
-Hej!-przywitałam się i rzuciłam mu się na szyję.
-Hej!Wow, tak tęsknisz?
-No weź, a ty nie?
-Bardzo!-pocałował mnie namiętnie.
-Wejdziesz?-spytałam i zaprosiłam gestem.
-Chętnie.-wszedł. To co masz jakieś plany?
-Nie za bardzo, a ty?-usiedliśmy na sofie.
-Hmm... może obejrzymy jakiś film?-podał swoją propozycję.
-No nie wiem, a nie wolisz czegoś innego?
-Na przykład?-spytał zainteresowany z łobuzerskim uśmieszkiem.
-No nie wiem?-zamyśliłam się i zaczęłam się śmiać.
-Nie rozumiem Cię.-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Ja sama siebie też.-powiedziałam z bananem na twarzy.
-To co w końcu robimy?-spytał z zaciekawioną miną.
Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, gdy nagle ....
--------------------------------------------------------
Jak się podobało? Jak myślicie co się stało?? Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach. Na następny rozdział zapraszam 31 lipca ^^.
L.A XOXO <3


piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 3

Jest mi przykro! Ponieważ mało osób czyta mojego bloga :(. Chciałabym prosić w miarę możliwości o polecanie mnie na waszych blogach. Jeśli ten blog wam odpowiada?? Na razie mam jedną wierną czytelniczkę Janey^^. Chciałabym, aby było was więcej! Nie bójcie się zostawić po sobie komentarza ja nie gryzę! ;) Okey komentarz zostawiła mi tylko Janey^^ i zgadła więc zapraszam na rozdział z niespodzianką!
P.S W ankiecie na razie wygrywa imię Erick ^^. Jeśli komuś się nie podoba to zaprasza, a głosy mogą się zmienić. A Jeśli ktoś wziął już w niej udział nie może ponownie zabrać głosu!!! Tak dla zrozumienia. Więc proszę przemyślcie swój głos.
------------------------------------------------------------------------
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom dostałam samochód.
-Wszystkiego najlepszego córeczko!-krzyknął i wyskoczył z za auta tata.
-Na prawdę dla mnie?!
-Tak!-krzyknęli razem.
-Dziękuję!-uściskałam ich z całych sił.
-Może przejażdżka?-spytał tata i pomachał kluczykami.
-Mogę?-spytałam głupio.
-Pewnie!-podał mi kluczyki.
-Dziękuję!-przytuliłam go mocno i wsiadła do auta od razu przekręcając kluczy w stacyjce.
Mama zapukała w szybę więc ją uchyliłam:
-Nie wracaj za późno! Rozumiemy się?
-Tak! Okey! Mogę już jechać?-pokiwała głową, a ja pędem ruszyłam przed siebie. Pomyślałam, że samej będzie mi nudno, więc pojechałam pod dom Caspra.
Gdy dotarłam na miejsce była 22:00 , chciałam zatrąbić, ale stwierdziłam, że lepiej nie bo obudzę sąsiadów, więc poszłam zadzwonić do drzwi. Otworzył mi Cas:
-Hej!-przywitała się.
-Hej Syd! Co ty tutaj robisz o tej godzinie stało się coś?-spytał ziewając.
-Ale dżentelmen! Nie po prostu dostałam samochód na urodziny i pomyślałam, że może pojechałbyś gdzieś ze mną.-oznajmiłam.
-Syd chętnie, ale jestem wykończony. Normalnie padam.
-Oj no proszę!-zrobiłam słodkie oczka w stylu puszka ze shreka, którym nigdy nie umie się oprzeć.
-Oj no dobra czekaj tylko wezmę bluzę.-wziął ją z wieszaka i krzyknął rodzicom, że wychodzi.
-Jest!! Kocham Cię!!-dałam mu buziaka w policzek.
-Ja Ciebie też! To jak masz plan?-spytał.
-Hmm... może pojedziemy na plaże?-spytała i doszliśmy do auta.
-Okey!-wsiedliśmy do auta i nadal rozmawialiśmy:
-Widzę, że nie będę musiał już Cię podwozić do szkoły.-uśmiechnął się.
-Tak Ci to przeszkadzało?-spytałam smutno.
-Nie wręcz przeciwnie będzie mi tego brakowało.-odpowiedział szybko.
-Wcale nie możemy jeździć na zmianę.-oznajmiłam.
-Okey!-zgodził się. Nasza rozmowa się skończyła bo w tym momencie dojechaliśmy na plaże. Wysiedliśmy z samochodu splotliśmy nasze dłonie i ruszyliśmy pomostem. W drodze na pomost nad moją głową przefrunęła mewa i zaczęłam piszczeć.
-Cicho uspokój się!-zaczął mnie uspokajać, a potem zaczął się śmiać.
-Ta łatwo Ci mówić bo to nie nad twoją głową przefrunęła właśnie mewa!-wydarłam się na niego.
-Dobrze,dobrze spokojnie.-tym razem tylko się uśmiechnął.
-Okey. Usiądziemy?
Pokiwał głową, ten gest uznałam za tak. Była 22:40, a pomost był w sam raz oświetlony.
-Czemu chciałaś tu przyjechać?-spytał wyrywając mnie z zamyślenia.
-No nie wiem, tak chciałam z Tobą porozmawiać i posiedzieć.-odpowiedziałam.
-Przecież widzieliśmy się nie całą godzinę temu, aż tak ci mnie brakuje?-spytał z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Jeśli nawet to co?!-zaczerwieniłam się.
-Nic cieszę się, że o mnie myślisz. Do twarzy Ci z rumieńcem.-uśmiechnął się.
Przysunęłam się do niego, a on objął mnie ramieniem.
-Na prawdę?-spytałam
-Na prawdę.-oznajmił z uśmiechem.
-Czemu cały czas się tak dziwnie uśmiechasz?-spytałam.
-Jak dziwnie, normalnie.-odpowiedział z uśmiechem. (znowu)
-Nie, nie normalnie tak jak jakiś pedofil, który chciałby mnie zgwałcić.-oznajmiłam i bardziej wtuliłam się w mojego PP (PP- czyli Pan Pedofil :) nie pytajcie skąd się wzięło, ale jeśli macie już taka potrzebę to w komentarzach postaram się w miarę możliwości wytłumaczyć ^^) .
-Oj przestań przecież wiesz, że nie zrobię Ci krzywdy.
-Ale teraz jesteśmy sami na takim pustym pomoście...-sama nie wiem co robię.
-Co ty tak serio?! Tu i teraz?!-spytał zaskoczony i rozbudzony.
-Przecież przed chwilą byłeś taki zmęczony!-powiedziałam z uśmiechem.
-Eee...no...-spalił buraka.
-Do twarzy Ci w czerwonym!-zaczęłam chichotać
-Wiesz co?-bardziej oznajmił niż spytał.
-No co?
-Jesteś...-urwał.
-No powiedz!
-Wredna, ale słodka!-dodał szybko.Przygarnął mnie do siebie i zaczął łaskotać.
-Przestań!-chichotałam.
-Przestanę pod jednym warunkiem.-uśmiechnął się.
-Jakim?
-Hmm...dasz mi całusa.-uśmiechnął się łobuzersko.
-Okey.-zrobiłam co chciał.
Nasze dalsze pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne, na szczęście na pomoście nikogo nie było, ale niestety się pomyliłam:
-Yhym...
Automatycznie się od siebie odkleiliśmy.
-Tak?-spytał Cas.
-Wiecie która godzina? Ile macie lat?-spytał policjant.
-17.-odpowiedział pewny siebie.
-Co tu robicie? Chyba nie to o czym myślę?
-Może?-przekomarzał się Cas, natomiast ja dałam mu kuksańca w brzuch, żeby się zamknął bo wpakuje nas w niezłe tarapaty, a ja dokończyłam rozmowę:
-Yyyy....nie i tak na nas już pora. Przepraszamy i dobranoc.-pociągnęłam Cas za rękę i pobiegliśmy do auta.

*W samochodzie*
-Ten palant wszystko zepsuł!-powiedział obrażony, a ja zapaliłam silnik.
-Oj przestań to był pomost i była 23:00. Ciesz się lepiej, że nie odwiózł nas do domu i nie powiedział o tym rodzicom!
Nic nie odpowiedział, więc włączyłam radio, ale nie leciał nic ciekawego i po prostu je wyłączyłam. Pojechałam prosto pod jego dom. Nasza cała droga biegła w milczeniu.

                                                           10 minut później  
 -Już jesteśmy!
-Dzięki! Pa!-pocałował mnie w policzek.
-Zadzwonię!-rzuciłam, pomachałam mu i pojechał do siebie.
Do domu dojechałam o 23:30. Oczywiście rodzice czekali na mnie salonie.
-Już jestem!-krzyknęłam cicho, żeby nie obudzić Toma i Beth.
-Gdzieś ty była tak długo?!-spytała podniesionym głosem mama.
-Na przejażdżce.-oznajmiłam.
-Tak długo?-pytała dalej.
-Kochanie daj spokój była na przejażdżce, a i tak wróciła przed 24:00.-wtrącił się tata.
-Dobrze jutro porozmawiamy, a teraz idź do siebie.-powiedziała nadal wkurzona mama.
-Dzięki!-rzuciłam jeszcze bezgłośnie do taty i poszłam do pokoju. 
Wzięłam szybki prysznic, poczytałam książkę "I wciąż ją kocham",założyłam słuchawki i włączyłam piosenki z mojej mp3 i po prostu odpłynęłam.
------------------------------------------------------------------------
No i jak? Podobało się?? To zostawcie komentarz pliss! Zapraszam również do wzięcia udziału w ankiecie tego kto jeszcze nie wziął zapraszam. Nie musicie tam podawać żadnych waszych danych tylko chce waszą propozycję na imię dla..... sami się przekonacie jak będziecie czytali wytrwale tego bloga ^^. W komentarzach mile widziane będą wasze info. co do wampirów. Wielkie dzięki za przeczytanie!!
Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego popołudnia ^^.
Wasza L.A Xoxo <3

poniedziałek, 15 lipca 2013

ANKIETA

Mam prośbę pomożecie mi wybrać, które imię lepsze dla chłopaka później się dowiecie kim będzie ^^ Oto propozycje:

Loren,
Erick,
David,
Inne.

Odpowiedzi proszę zamieszczajcie w komentarzach lub w reakcjach 1-Loren, 2-Erick,3-David, 4-Inne.

Lena Angeles XOXO

Taki szantażyk :D

Hej! Jak wiecie 13.07 już minął i wracam do pracy, ale widzę, że mało osób wchodzi na tego bloga i komentuje. Więc czekam na trochę komentarzy i zacznę pracę bo mam naprawdę sporo pomysłów na dalszy ciąg akcji ^^. A jeśli nie będę miała waszego wsparcia na dalszy rozwój z przykrością zawieszę tego bloga, a nie chcę tego robić :'(.                    
                                      



Bo jak nie to (będzie źle ^^):