Hej! Jak mówiłam jest reaktywacja!
Oto nowy adres bloga: http://worldofvampiresandhumans.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam i mam nadzieję, że będzie lepiej :*.
Pozdrawiam :*
Mroczny świat przygód Sydney
Mroczny świat pełen problemów! Czy Sydney sobie poradzi? W co wtajemniczy ją przystojny szatyn? Czy znowu straci przyjaźń? Tych odpowiedzi dowiecie się czytając tego bloga.
poniedziałek, 20 stycznia 2014
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Uwaga,uwaga!!
Więc tak...co to oznacza? Będzie reaktywacja bloga :). Zacznę to wszystko od początku z nowymi bohaterami,ale historią tą samą tylko,że bardziej to pozmieniam itd.: Było mi szkoda usuwać tego bloga,więc wyszło tak a nie inaczej ^^. Mam nadzieję,że osoby które tutaj są (obserwatorzy :*) zostaną dłużej i pojawią się jeszcze inni czytelnicy. Data reaktywacji: nieznana. Jeszcze sama nie wiem kiedy wszystko zdążę zrobić,ale myślę,że będzie już wszystko gotowe jakoś w połowie stycznia :). Czekajcie wytrwale :*.
Pozdrawiam kochane Wasza Lena xoxo
Pozdrawiam kochane Wasza Lena xoxo
niedziela, 4 sierpnia 2013
Ważne!!
Bloga chwilowo zawieszam z powodu (wyjaśnienie w wiadomościach.) Do działania wrócę jeśli zobaczę jakiekolwiek komentarze! W chwili obecnej nie będę pisała rozdziałów. Jeśli jesteś ciekawy co robię zapraszam na moje inne blogi na których tworzę:
http://my-brother-is-famous.blogspot.com/
http://big-time-rush-every-day.blogspot.com/
http://friendship-never-ends-love.blogspot.com/
http://my-brother-is-famous.blogspot.com/
http://big-time-rush-every-day.blogspot.com/
http://friendship-never-ends-love.blogspot.com/
środa, 31 lipca 2013
Rozdział 5
Gdy nagle zadzwonił mój telefon to była Cleo! Myślałam wtedy, że ją zabiję! No, ale to ja pierwsza zadzwoniłam, więc postanowiłam odebrać:
-Hej Syd! Co tam dzwoniłaś, ale nie mogłam odebrać bo robiłam sobie manicure.
-Hej! Aha. Fajnie. Dzwoniłam bo chciałam się spytać czy masz czas, żeby wpaść?
-Aha. Dla Ciebie zawsze. Mogę jeszcze wpaść jeśli chcesz?
-No możesz. Skoro masz czas to wpadnij za 15 minut.
-No okey! A ktoś u Ciebie jest?
-Ktoś masz na myśli....-przerwała mi.
-Ciiii tak!
-Nie ma go jest u mnie na razie tylko Casper.
-NA RAZIE! Masz zamiar go zaprosić?!
-Hmm...czemu nie? Zaraz zapytam Caspra o jego numer.
-No Ej!
-Sama się o niego spytałaś.
-No wiem, ale się boję!
-Czego?
-Nie czego tylko kogo!
-No dobra kogo?-wiedziałam kogo tylko się z nią droczyłam.
-Jego!
-Dlaczego?
-Bo ja... On woli inne dziewczyny.
-Nie prawda! Pamiętasz jak było ze mną?
-No, ale to inna sprawa.
-Nie taka sama. Też mówiłam, że woli inne.
-Ale...Nie ważne, ty jesteś cheearlederką i w ogóle, a ja??!!
-Przestań! Przekonasz się sama, że jesteś odpowiednią dziewczyną dla niego!
-Ta zobaczymy. Dobra pa za niedługo będę. Do zobaczenia!
-Pa.-rozłączyła się.
-I co?? O kogo chodziło??-spytał zainteresowany Casper.
-O Petera!-odpowiedziałam.
-Podoba się Cleo?-zapytał.
-No, a czemu Cię to tak dziwi jest przystojny.-uśmiechnęłam się.
-Czy ja dobrze słyszę?!-zapytał oburzony.
-Nie! Ty jesteś moim i tylko moim przystojniakiem!-pocałowałam go.
-No ja myślę! A Ty jesteś moją kochaną księżniczką!-tym razem on mnie pocałował.
-Wracają do tematu czemu Cię to tak zdziwiło?
-No wiesz, bo Cleo jemu też się podoba.
-Serio??-zaskoczył mnie tą wiadomością.
-Też w to nie uwierzyłem, no, ale widzisz. Cały czas mi o niej gadał.
Ja tylko się uśmiechnęłam, bo taką samą sytuacje miałam ja.
-Zadzwoń do niego! Niech do mnie przyjdzie! Zorganizujemy im jakąś randkę przy kolacji ze świecami.
-Okey. Zadzwonię.-poszedł zadzwonić.
*Z pkt.Caspra*
-Okey. Zadzwonię.-poszedłem zadzwonić.
Peter odebrał po jakimś 2-3 sygnale.
-Siema Casper!
-Siema! Mam pytanie.
-Dawaj!
-Wpadniesz do Sydney?
-Hmm... a ona tu jest?
-Tak i tańczy dla Ciebie. Nie no żart. Jeszcze nie.
-Hahaha bardzo śmieszne wiesz! Jeszcze? Czyli, że będzie?
-Tak raczej będzie.
-To chyba przyjdę.
-Chyba?
-No dobra skoro Cleo też będzie to przyjdę, a o której?
-Za 15 minut jeśli się wyrobisz.
-No spoko. To nara.
-Nara.-rozłączył się.
Moja rozmowa z kumplem. Bezcenna ^^.
-I co?-dopytywała mnie Syd.
-Będzie.-odpowiedziałem.
-Co im wymyślimy?
-Tak na pewno pytaj się mnie.
-No przecież wiesz co on lubi.
-No wiem.
-No proszę Cię pomóż mi.-zrobiła swoje maślane oczka, którym nie mogę się oprzec.
-No dobra.
-Dziękuję!-pocałowała mnie w policzek. To co lubi?
-No na pewno koszykówkę.-powiedziałem z uśmiechem.
-Na serio! Każdy głupi by to zauważył! No faktycznie nie powinnam pytać Ciebie o te sprawy.-powiedziała wkurzona.
-No widzisz!-uśmiechnąłem się. A ty masz pomysł?-spytałem.
-No powiedzmy,że mam.-powiedziała z uśmiechem.
-No to słucham.-spytałem z zaciekawieniem.
-No to tak...-zaczęła mówić.
*Z pkt.Sydney*
-No to tak myślałam, żeby zrobić im kolację, ale to może być dość trudne zadanie. Więc wymyśliłam, że możemy zostawić ich samych w salonie lub zagrać w prawdę czy wyzwanie. Co ty na to?
-Hmm...-chwilę się zastanowił,aż w końcu odpowiedział:
-To nie głupi pomysł.
-Tak myślisz?
-Yhm.A może jutro pójdziemy do kina?
-Możemy iść, ale czemu zmieniasz temat?
-Bo nudzi mnie już gadka o nich.
-No okey, zaraz powinni być.
Nie myliłam się, bo chwilę po moich słowach zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć:
-Hej Cleo!
-Cześć!
-Wejdź!-wpuściłam ją.
-Peter jest?
-Jeszcze go nie ma, że się wystroiłaś!
Ciuchy Cleo:
-No może trochę, ale nie żeby od razu wyglądać na jakąś pierwszą lepszą.
-No wiem. Dobra chodź do salonu, a ja pójdę po Caspra.-no i po niego poszłam.
-Casper!Chodź do salonu!-wołałam.
-Okey!-krzyknął i wyszedł z mojego pokoju.
Poszliśmy razem do salonu, gdzie Cleo siedziała już na kanapie. Kiedy chcieliśmy usiąść obok Cleo zadzwonił dzwonek. To pewnie Peter. Poszłam i otworzyłam drzwi:
-Cześć Peter!
-Hej Sydney!
-Wejdź!-zaprosiłam go do środka i zaprowadziłam do salonu, gdzie usiadł w fotelu.
Przywitał się z Casprem po "chłopakowemu", a Cleo rzucił ciche Hej!, a ona nie była lepsza.
Usiadłam na kanapie obok Caspra. Była niezręczna cisza,więc szturchnęłam go łokciem, a on chyba wiedział o co mi chodzi.
-Może obejrzymy jakiś film?-rzucił.
-Co ty masz z tym filmem?-dopytywałam się.
-Chciałaś,żeby coś zrobił to robię.-powiedział mi na ucho.
Ku mojemu zdziwieniu Cleo i Peter się zgodzili.
-Co obejrzymy?-spytał Peter.
-Hmm...-zamyślił się Cas.
-No właśnie co obejrzymy?-spytałam i zrobiłam jedną ze swoich min.
-Może jakiś horror?
-Może być!-odpowiedzieliśmy razem.
-Hej Peter ten horror...-zwrócił się do Petera.
-Klątwa EL CHARRO, ale ja nie wiem czy można to zaliczyć do horrorów?-powiedział.
-Aha. No i co nie ważne. Syd masz go na płycie?-teraz zwrócił się do mnie.
-Nie. Musimy obejrzeć na kompie.
-To w takim razie pójdę z Syd po laptop i jakieś przekąski, a wy zaczekajcie!-powiedział, a my szybko wyszliśmy z salonu i pobiegliśmy do mnie.
-To jest twój plan?-spytałam, gdy byliśmy już w pokoju.
-Yhm.-pokiwał głową.
-I co myślisz?
-No nie wiem, ale na pewno nie zastaniemy ich całujących się na kanapie.
-Skąd wiesz?-spytałam.
-Bo wiem, a tak poza tym są nieśmiali.
-Ta jasne.
-Odezwała się.-powiedział z uśmiechem.
-No ej, ja jestem nieśmiała! Patrz na siebie!-powiedziałam z oburzeniem.
-No ja jestem nieśmiały!
-Pff...
-Co?
-Nic!
-Dobra później to wyjaśnimy! A teraz chodźmy do kuchni.
*Z pkt. Cleo*
Nie nie mogłam uwierzyć w to, że Syd mnie tu z nim zostawiła. Wiedziała, że mu też się to najwyraźniej nie spodobało. Mogłam się jednak inaczej ubrać.-pomyślałam. On cały czas się na mnie gapi!-krzyczałam w myślach.
*Z pkt. Petera*
Tak mój kumpel zostawił mnie sam na sam z laską która mi się podoba i na dodatek ekstra wygląda. Co ja robię? Czemu do niej nie zagadam?-dręczyłem się z tymi myślami. Spróbuję raz się żyje:
-Cleo tak?
-Tak.
-Jestem Peter!-tak wiem, że gadam bez sensu, ale nic na to nie poradzę.
-Wiem!-uśmiechnęła się.
-Masz piękny uśmiech!
-Dziękuję!-zarumieniła się.
*Z pkt. Cleo*
Peter cały czas mnie komplementował, nawet usiadł obok mnie na kanapie. Fajnie mi się z nim gadało. Chciałam go pocałować! No i tak zrobiłam! Ku mojemu zdziwieniu on odwzajemnił pocałunek. To była piękna chwila! Chwilę potem do salonu przyszli Syd i Cas.
Ich reakcja: O.o :)
Nasza reakcja: O.o
-Yyy...-zaczęłam.
-Spokojnie, nie chcemy wiedzieć.-powiedział Cas i uśmiechnął się do Syd.
-Macie ten film?-spytał Peter.
-Tak mamy. Zaraz go włączę!-odpowiedziała Syd.
Peter nie zmienił miejsca siedzącego, nawet się do mnie bliżej przysunął i szepnął na ucho:
Cleo chcesz ze mną być?
Zamiast mu odpowiedzieć, pocałowałam go i gdy się oderwałam pokiwałam głową.
-Super!-ujął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
Syd i Cas usiedli w fotelu. (Syd siedziała mu na kolanach.)
-Może wyrwiemy się do kafejki?-szepnął mi na ucho.
-Z tobą chętnie!
Szturchnęłam Sydney i pokazałam,że chcemy wyjść.
-Yhm, ale uważaj.-odpowiedziała.
-Na pewno.-nie wiem czy miała na myśli to,że tak wyglądam i do czego mogłoby dojść... Dobra nie ważne. Zaczęliśmy się zbierać. Była 17:00. Do kafejki doszliśmy w 15 minut, rozmawiając przy tym. W kafejce zajęliśmy stolik w kącie.
*Z pkt. Sydney*
-I zostaliśmy sami.-powiedziałam.
-Jednak się myliłem.
-Z tym całowaniem?
-Tak.
-No cóż.-powiedziałam z uśmiechem.
-Możemy już przestać o nich gadać?
-Pewnie, a co robimy?
-Nie wiem. A pójdziemy jutro do kina?
-Możemy. Ale w myślach pytałam samą siebie co on ma z tym kinem?
-Okey to o 15:00 po Ciebie podjadę.
-Spoko.
-Wiesz Sydney ja już będę leciał.
-Dobra to pa.-całus na pożegnanie i wyszedł.
Za nie długo wrócą rodzice, Beth i Tom, więc postanowiłam zrobić sobie kanapki i usiąść w salonie oraz poczatować na czacie. Na czacie była dostępna Ivana więc z nią trochę popisałam i wyłączyła laptopa. Puściłam muzykę i pośpiewałam, aż w końcu wróciła rodzinka.
-Hej!-przywitali mnie wszyscy.
-Hej! Jak był?
-Super! Szkoda,że z nami nie jechałaś!-powiedział Tom.
-Może innym razem.-rzuciłam.
-Zjadłaś coś?-spytała mama.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Co robiłaś?-spytała Beth.
-Słuchałam muzyki i takie tam.-odpowiedziałam.
-A Caspra czasem nie było?-dopytywała.
-Nie.
-Nie kłam! Czuć jego perfumy!
-Mała jędza!-krzyknęłam w myślach. No był i co?
-Nic!-uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju.
-Masz szlaban!-powiedzieli rodzice.
-Co?! Za co?!
-Za to, że pod naszą nieobecność zapraszasz chłopaka!-powiedziała mama.
-No,ale...-przerwała mi.
-Nie ma żadnych ale masz szlaban na tydzień!
-Ale to nie fer! Nic się przecież nie stało!
-Jutro idziemy do babci!-zmieniła temat.
-Dobrze!-rzuciłam i poszłam do siebie.
Jutro miałam iść do kina!-krzyczałam w myślach, to wszystko przez tą małą jędze!-wtedy miałam wielką ochotę jej przyłożyć. Ale przynajmniej idziemy do babci! Ciekawe czy będzie Katie? Nic jutro się przekonamy. Napisałam Casprowi, że nasz plan nie wypali.
Odpisał mi tylko: Okey, rozumiem.
A ja na to: Ale nie smuć się pójdziemy po moim szlabanie. Obiecuję!
Odpowiedź: Okey. Pa :*
Teraz nie pozostało mi nic innego jak siedzenie w pokoju. Była 19:00, a ja w ogóle nie byłam zmęczona. No więc poczytałam trochę "I wciąż ją kocham". Później poszłam wziąść prysznic. Była 22:00, a mi nadal nie chciało się spać, więc postanowiłam włączyć swoją Mp3 i wybrałam playlistę Maroon 5, potem z nie chęcią zasnęłam.
*Z pkt.Cleo*
Rozmawialiśmy tak do 19:00. Później Peter mnie odprowadził. Przed wejściem do domu podał mi swój numer i tak postanowiliśmy się na jutro umówić. Od razu poszłam do siebie, wzięłam prysznic i szybko odpłynęłam.
---------------------------------------------------
No i jak? Wiem,że takie sobie,ale no tak wyszło. Jak lecą wam wakacje? Mi nawet dobrze. Następny rozdział zobaczymy to zależy od ilości komentarzy! Więc zachęcam was do komentowania i do dodania mi poweru ^^.
Pozdrówka :*
L.A xoxo
-Hej Syd! Co tam dzwoniłaś, ale nie mogłam odebrać bo robiłam sobie manicure.
-Hej! Aha. Fajnie. Dzwoniłam bo chciałam się spytać czy masz czas, żeby wpaść?
-Aha. Dla Ciebie zawsze. Mogę jeszcze wpaść jeśli chcesz?
-No możesz. Skoro masz czas to wpadnij za 15 minut.
-No okey! A ktoś u Ciebie jest?
-Ktoś masz na myśli....-przerwała mi.
-Ciiii tak!
-Nie ma go jest u mnie na razie tylko Casper.
-NA RAZIE! Masz zamiar go zaprosić?!
-Hmm...czemu nie? Zaraz zapytam Caspra o jego numer.
-No Ej!
-Sama się o niego spytałaś.
-No wiem, ale się boję!
-Czego?
-Nie czego tylko kogo!
-No dobra kogo?-wiedziałam kogo tylko się z nią droczyłam.
-Jego!
-Dlaczego?
-Bo ja... On woli inne dziewczyny.
-Nie prawda! Pamiętasz jak było ze mną?
-No, ale to inna sprawa.
-Nie taka sama. Też mówiłam, że woli inne.
-Ale...Nie ważne, ty jesteś cheearlederką i w ogóle, a ja??!!
-Przestań! Przekonasz się sama, że jesteś odpowiednią dziewczyną dla niego!
-Ta zobaczymy. Dobra pa za niedługo będę. Do zobaczenia!
-Pa.-rozłączyła się.
-I co?? O kogo chodziło??-spytał zainteresowany Casper.
-O Petera!-odpowiedziałam.
-Podoba się Cleo?-zapytał.
-No, a czemu Cię to tak dziwi jest przystojny.-uśmiechnęłam się.
-Czy ja dobrze słyszę?!-zapytał oburzony.
-Nie! Ty jesteś moim i tylko moim przystojniakiem!-pocałowałam go.
-No ja myślę! A Ty jesteś moją kochaną księżniczką!-tym razem on mnie pocałował.
-Wracają do tematu czemu Cię to tak zdziwiło?
-No wiesz, bo Cleo jemu też się podoba.
-Serio??-zaskoczył mnie tą wiadomością.
-Też w to nie uwierzyłem, no, ale widzisz. Cały czas mi o niej gadał.
Ja tylko się uśmiechnęłam, bo taką samą sytuacje miałam ja.
-Zadzwoń do niego! Niech do mnie przyjdzie! Zorganizujemy im jakąś randkę przy kolacji ze świecami.
-Okey. Zadzwonię.-poszedł zadzwonić.
*Z pkt.Caspra*
-Okey. Zadzwonię.-poszedłem zadzwonić.
Peter odebrał po jakimś 2-3 sygnale.
-Siema Casper!
-Siema! Mam pytanie.
-Dawaj!
-Wpadniesz do Sydney?
-Hmm... a ona tu jest?
-Tak i tańczy dla Ciebie. Nie no żart. Jeszcze nie.
-Hahaha bardzo śmieszne wiesz! Jeszcze? Czyli, że będzie?
-Tak raczej będzie.
-To chyba przyjdę.
-Chyba?
-No dobra skoro Cleo też będzie to przyjdę, a o której?
-Za 15 minut jeśli się wyrobisz.
-No spoko. To nara.
-Nara.-rozłączył się.
Moja rozmowa z kumplem. Bezcenna ^^.
-I co?-dopytywała mnie Syd.
-Będzie.-odpowiedziałem.
-Co im wymyślimy?
-Tak na pewno pytaj się mnie.
-No przecież wiesz co on lubi.
-No wiem.
-No proszę Cię pomóż mi.-zrobiła swoje maślane oczka, którym nie mogę się oprzec.
-No dobra.
-Dziękuję!-pocałowała mnie w policzek. To co lubi?
-No na pewno koszykówkę.-powiedziałem z uśmiechem.
-Na serio! Każdy głupi by to zauważył! No faktycznie nie powinnam pytać Ciebie o te sprawy.-powiedziała wkurzona.
-No widzisz!-uśmiechnąłem się. A ty masz pomysł?-spytałem.
-No powiedzmy,że mam.-powiedziała z uśmiechem.
-No to słucham.-spytałem z zaciekawieniem.
-No to tak...-zaczęła mówić.
*Z pkt.Sydney*
-No to tak myślałam, żeby zrobić im kolację, ale to może być dość trudne zadanie. Więc wymyśliłam, że możemy zostawić ich samych w salonie lub zagrać w prawdę czy wyzwanie. Co ty na to?
-Hmm...-chwilę się zastanowił,aż w końcu odpowiedział:
-To nie głupi pomysł.
-Tak myślisz?
-Yhm.A może jutro pójdziemy do kina?
-Możemy iść, ale czemu zmieniasz temat?
-Bo nudzi mnie już gadka o nich.
-No okey, zaraz powinni być.
Nie myliłam się, bo chwilę po moich słowach zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć:
-Hej Cleo!
-Cześć!
-Wejdź!-wpuściłam ją.
-Peter jest?
-Jeszcze go nie ma, że się wystroiłaś!
Ciuchy Cleo:
-No może trochę, ale nie żeby od razu wyglądać na jakąś pierwszą lepszą.
-No wiem. Dobra chodź do salonu, a ja pójdę po Caspra.-no i po niego poszłam.
-Casper!Chodź do salonu!-wołałam.
-Okey!-krzyknął i wyszedł z mojego pokoju.
Poszliśmy razem do salonu, gdzie Cleo siedziała już na kanapie. Kiedy chcieliśmy usiąść obok Cleo zadzwonił dzwonek. To pewnie Peter. Poszłam i otworzyłam drzwi:
-Cześć Peter!
-Hej Sydney!
-Wejdź!-zaprosiłam go do środka i zaprowadziłam do salonu, gdzie usiadł w fotelu.
Przywitał się z Casprem po "chłopakowemu", a Cleo rzucił ciche Hej!, a ona nie była lepsza.
Usiadłam na kanapie obok Caspra. Była niezręczna cisza,więc szturchnęłam go łokciem, a on chyba wiedział o co mi chodzi.
-Może obejrzymy jakiś film?-rzucił.
-Co ty masz z tym filmem?-dopytywałam się.
-Chciałaś,żeby coś zrobił to robię.-powiedział mi na ucho.
Ku mojemu zdziwieniu Cleo i Peter się zgodzili.
-Co obejrzymy?-spytał Peter.
-Hmm...-zamyślił się Cas.
-No właśnie co obejrzymy?-spytałam i zrobiłam jedną ze swoich min.
-Może jakiś horror?
-Może być!-odpowiedzieliśmy razem.
-Hej Peter ten horror...-zwrócił się do Petera.
-Klątwa EL CHARRO, ale ja nie wiem czy można to zaliczyć do horrorów?-powiedział.
-Aha. No i co nie ważne. Syd masz go na płycie?-teraz zwrócił się do mnie.
-Nie. Musimy obejrzeć na kompie.
-To w takim razie pójdę z Syd po laptop i jakieś przekąski, a wy zaczekajcie!-powiedział, a my szybko wyszliśmy z salonu i pobiegliśmy do mnie.
-To jest twój plan?-spytałam, gdy byliśmy już w pokoju.
-Yhm.-pokiwał głową.
-I co myślisz?
-No nie wiem, ale na pewno nie zastaniemy ich całujących się na kanapie.
-Skąd wiesz?-spytałam.
-Bo wiem, a tak poza tym są nieśmiali.
-Ta jasne.
-Odezwała się.-powiedział z uśmiechem.
-No ej, ja jestem nieśmiała! Patrz na siebie!-powiedziałam z oburzeniem.
-No ja jestem nieśmiały!
-Pff...
-Co?
-Nic!
-Dobra później to wyjaśnimy! A teraz chodźmy do kuchni.
*Z pkt. Cleo*
Nie nie mogłam uwierzyć w to, że Syd mnie tu z nim zostawiła. Wiedziała, że mu też się to najwyraźniej nie spodobało. Mogłam się jednak inaczej ubrać.-pomyślałam. On cały czas się na mnie gapi!-krzyczałam w myślach.
*Z pkt. Petera*
Tak mój kumpel zostawił mnie sam na sam z laską która mi się podoba i na dodatek ekstra wygląda. Co ja robię? Czemu do niej nie zagadam?-dręczyłem się z tymi myślami. Spróbuję raz się żyje:
-Cleo tak?
-Tak.
-Jestem Peter!-tak wiem, że gadam bez sensu, ale nic na to nie poradzę.
-Wiem!-uśmiechnęła się.
-Masz piękny uśmiech!
-Dziękuję!-zarumieniła się.
*Z pkt. Cleo*
Peter cały czas mnie komplementował, nawet usiadł obok mnie na kanapie. Fajnie mi się z nim gadało. Chciałam go pocałować! No i tak zrobiłam! Ku mojemu zdziwieniu on odwzajemnił pocałunek. To była piękna chwila! Chwilę potem do salonu przyszli Syd i Cas.
Ich reakcja: O.o :)
Nasza reakcja: O.o
-Yyy...-zaczęłam.
-Spokojnie, nie chcemy wiedzieć.-powiedział Cas i uśmiechnął się do Syd.
-Macie ten film?-spytał Peter.
-Tak mamy. Zaraz go włączę!-odpowiedziała Syd.
Peter nie zmienił miejsca siedzącego, nawet się do mnie bliżej przysunął i szepnął na ucho:
Cleo chcesz ze mną być?
Zamiast mu odpowiedzieć, pocałowałam go i gdy się oderwałam pokiwałam głową.
-Super!-ujął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
Syd i Cas usiedli w fotelu. (Syd siedziała mu na kolanach.)
-Może wyrwiemy się do kafejki?-szepnął mi na ucho.
-Z tobą chętnie!
Szturchnęłam Sydney i pokazałam,że chcemy wyjść.
-Yhm, ale uważaj.-odpowiedziała.
-Na pewno.-nie wiem czy miała na myśli to,że tak wyglądam i do czego mogłoby dojść... Dobra nie ważne. Zaczęliśmy się zbierać. Była 17:00. Do kafejki doszliśmy w 15 minut, rozmawiając przy tym. W kafejce zajęliśmy stolik w kącie.
*Z pkt. Sydney*
-I zostaliśmy sami.-powiedziałam.
-Jednak się myliłem.
-Z tym całowaniem?
-Tak.
-No cóż.-powiedziałam z uśmiechem.
-Możemy już przestać o nich gadać?
-Pewnie, a co robimy?
-Nie wiem. A pójdziemy jutro do kina?
-Możemy. Ale w myślach pytałam samą siebie co on ma z tym kinem?
-Okey to o 15:00 po Ciebie podjadę.
-Spoko.
-Wiesz Sydney ja już będę leciał.
-Dobra to pa.-całus na pożegnanie i wyszedł.
Za nie długo wrócą rodzice, Beth i Tom, więc postanowiłam zrobić sobie kanapki i usiąść w salonie oraz poczatować na czacie. Na czacie była dostępna Ivana więc z nią trochę popisałam i wyłączyła laptopa. Puściłam muzykę i pośpiewałam, aż w końcu wróciła rodzinka.
-Hej!-przywitali mnie wszyscy.
-Hej! Jak był?
-Super! Szkoda,że z nami nie jechałaś!-powiedział Tom.
-Może innym razem.-rzuciłam.
-Zjadłaś coś?-spytała mama.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Co robiłaś?-spytała Beth.
-Słuchałam muzyki i takie tam.-odpowiedziałam.
-A Caspra czasem nie było?-dopytywała.
-Nie.
-Nie kłam! Czuć jego perfumy!
-Mała jędza!-krzyknęłam w myślach. No był i co?
-Nic!-uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju.
-Masz szlaban!-powiedzieli rodzice.
-Co?! Za co?!
-Za to, że pod naszą nieobecność zapraszasz chłopaka!-powiedziała mama.
-No,ale...-przerwała mi.
-Nie ma żadnych ale masz szlaban na tydzień!
-Ale to nie fer! Nic się przecież nie stało!
-Jutro idziemy do babci!-zmieniła temat.
-Dobrze!-rzuciłam i poszłam do siebie.
Jutro miałam iść do kina!-krzyczałam w myślach, to wszystko przez tą małą jędze!-wtedy miałam wielką ochotę jej przyłożyć. Ale przynajmniej idziemy do babci! Ciekawe czy będzie Katie? Nic jutro się przekonamy. Napisałam Casprowi, że nasz plan nie wypali.
Odpisał mi tylko: Okey, rozumiem.
A ja na to: Ale nie smuć się pójdziemy po moim szlabanie. Obiecuję!
Odpowiedź: Okey. Pa :*
Teraz nie pozostało mi nic innego jak siedzenie w pokoju. Była 19:00, a ja w ogóle nie byłam zmęczona. No więc poczytałam trochę "I wciąż ją kocham". Później poszłam wziąść prysznic. Była 22:00, a mi nadal nie chciało się spać, więc postanowiłam włączyć swoją Mp3 i wybrałam playlistę Maroon 5, potem z nie chęcią zasnęłam.
*Z pkt.Cleo*
Rozmawialiśmy tak do 19:00. Później Peter mnie odprowadził. Przed wejściem do domu podał mi swój numer i tak postanowiliśmy się na jutro umówić. Od razu poszłam do siebie, wzięłam prysznic i szybko odpłynęłam.
---------------------------------------------------
No i jak? Wiem,że takie sobie,ale no tak wyszło. Jak lecą wam wakacje? Mi nawet dobrze. Następny rozdział zobaczymy to zależy od ilości komentarzy! Więc zachęcam was do komentowania i do dodania mi poweru ^^.
Pozdrówka :*
L.A xoxo
środa, 24 lipca 2013
Rozdział 4
Nadal jest mi przykro, że mam mało obserwatorów i komentarzy, ale bloga będę pisała chociażby sama dla siebie. Dobra dość tego przynudzania rozdział dedykuję Pauli Rusher za zostawienie komentarza :*.
Zapraszam i liczę, że się spodoba ^^:
-------------------------------------------------------------
*04 luty*
Dziś obudziły mnie promienie słońca. Postanowiłam jeszcze trochę poleżeć ponieważ była dopiero 8:00 i na dodatek były ferie. Tak ferie u nas w Chicago tu nigdy nie pada śnieg i nie za bardzo czuć klimat ferii, ale nie ważne. Z łóżka zebrałam się o 8:10, podeszłam do szafy. Odwróciłam się do okna, żeby spojrzeć jak jest pogoda. Powiedzmy, że było ok. 20 stopni. Więc wyciągnęłam z szafy odpowiednie ciuchy. Wzięłam ciuchy i udałam się do łazienki, odświeżyłam się i zrobiłam standardową fryzurę, czyli rozpuszczone włosy. Po wyjściu poszłam do kuchni, gdzie siedzieli już rodzice i Beth:
-Hej!-rzuciłam.
- Hej!-rzuciła Beth i nalała sobie herbaty.
-Cześć!-rzucili rodzice.
-Gdzie Tom?-spytałam siadając koło Beth.
-W pokoju chyba jeszcze śpi.-odpowiedział tata.
-Aha.
-Kochanie pójdziesz po niego?-zwróciła się mama do Beth (na szczęście nie do mnie)
-Dobrze!-krzyknęła i pobiegła na górę (lizus)
-Co dziś na śniadanie?-spytałam.
-Tosty z dżemem i nutellą oraz płatki owiane i herbata.-odpowiedziała mama.
-Aha pycha! Jakieś plany na dziś?
-Beth i Tom chcieli jechać na basen, więc chyba jedziemy.-odpowiedział tata.
-Aha.-odpowiedziałam i napiłam się herbaty.
-Jedziesz z nami?-spytała mama.
-Nie wiem, ale raczej nie.
-Ja chcesz.-powiedziała obojętnie mama, a w tym czasie do kuchni kuchni weszli zaspany Tom i Beth.
-I jak skarbie dobrze się spało?-spytała mama Toma.
-Czemu tak wcześnie?-spytał pytanie ziewając przy tym.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Podobno chciałeś iść na basen.-oznajmił tata.
-Tak chciałem i chcę, ale dlaczego tak wcześnie?-mówił już bardziej rozbudzony.
-Nie marudź! Gdyby była szkoła już dawno siedziałbyś w ławce.-burknęła Beth.
-Dzieci przestańcie! Na basen wyjedziemy o 10:00-zmienił szybko temat tata.
-Okey!-wydali okrzyk radości.
-Dobrze skoro już wszytko ustalone jedzmy!-powiedziała mama.
Śniadanie zjedliśmy w milczeniu, posprzątaliśmy stół i każdy poszedł do siebie.
W pokoju miałam mały bałagan, więc chciałam posprzątać, ale usłyszałam wołanie Beth:
-Sydney!-krzyknęła ze swojego pokoju.
Zamiast się wydzierać poszłam sprawdzić o co chodzi.
-Tak?-spytałam opierając się o drzwi.
-Pomożesz mi wybrać strój?
-Tak jasne pokaż jakie masz.-usiadłam na jej łóżku.
-Już.-poszła do szafy. Pierwszy czy drugi??
-Hmm... ja bym wybrała pierwszy.
-Na pewno?-spytała niepewnie.
-Tak, a z resztą weź który wolisz.-powiedziałam powoli wychodząc.
-Okey wezmę pierwszy dzięki za pomoc!
-Nie ma za co.-wyszłam i poszłam do siebie.
Od razu zabrałam się za sprzątanie. Kiedy skończyłam wybiła 9:40, postanowiłam zejść na dół, żeby się pożegnać. Wszyscy siedzieli już na dole w salonie i czekali tylko na mamę.
-Na ile jedziecie?-spytałam.
-Chyba na cały dzień.-odpowiedział tata.
-Aha.
-Trzymaj.-dał mi 50 złoty.
-Dzięki.
-Wrócimy ok. 19:00 lub 20:00, więc możesz sobie coś kupić na mieście lub zamówić.
-Okey.-w tym momencie przyszła mama i wszyscy wyszli z domu rzucając mi szybie Pa.
Zamknęłam za nimi drzwi i miałam cały dzień tylko dla siebie. Pomyślałam, że pewnie się zanudzę, więc zadzwoniłam do Cleo, ale nie odbierała. To wybrałam numer Caspra odebrał po 4 sygnale:
-Hej Syd! Co tam?-spytał zdyszany.
-Hej Cas! Wszystko okey, dzwonię, żeby się spytać co porabiasz, ale słyszę, że grasz w kosza.
-Tak zgadłaś!Ale jeśli chcesz mogę do Ciebie wpaść tak ok. 12:00.
-Okey chcę! To będę czekała. Pa. Całuski.
-Pa.-rozłączył się.
Tak więc mam 2 godziny postanowiłam, że poserfuję trochę na necie. Tak też ten czas szybko zleciał i była już 12:00. Popatrzałam na zegarek i wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć:
-Hej!-przywitałam się i rzuciłam mu się na szyję.
-Hej!Wow, tak tęsknisz?
-No weź, a ty nie?
-Bardzo!-pocałował mnie namiętnie.
-Wejdziesz?-spytałam i zaprosiłam gestem.
-Chętnie.-wszedł. To co masz jakieś plany?
-Nie za bardzo, a ty?-usiedliśmy na sofie.
-Hmm... może obejrzymy jakiś film?-podał swoją propozycję.
-No nie wiem, a nie wolisz czegoś innego?
-Na przykład?-spytał zainteresowany z łobuzerskim uśmieszkiem.
-No nie wiem?-zamyśliłam się i zaczęłam się śmiać.
-Nie rozumiem Cię.-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Ja sama siebie też.-powiedziałam z bananem na twarzy.
-To co w końcu robimy?-spytał z zaciekawioną miną.
Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, gdy nagle ....
--------------------------------------------------------
Jak się podobało? Jak myślicie co się stało?? Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach. Na następny rozdział zapraszam 31 lipca ^^.
L.A XOXO <3
Zapraszam i liczę, że się spodoba ^^:
-------------------------------------------------------------
*04 luty*
Dziś obudziły mnie promienie słońca. Postanowiłam jeszcze trochę poleżeć ponieważ była dopiero 8:00 i na dodatek były ferie. Tak ferie u nas w Chicago tu nigdy nie pada śnieg i nie za bardzo czuć klimat ferii, ale nie ważne. Z łóżka zebrałam się o 8:10, podeszłam do szafy. Odwróciłam się do okna, żeby spojrzeć jak jest pogoda. Powiedzmy, że było ok. 20 stopni. Więc wyciągnęłam z szafy odpowiednie ciuchy. Wzięłam ciuchy i udałam się do łazienki, odświeżyłam się i zrobiłam standardową fryzurę, czyli rozpuszczone włosy. Po wyjściu poszłam do kuchni, gdzie siedzieli już rodzice i Beth:
-Hej!-rzuciłam.
- Hej!-rzuciła Beth i nalała sobie herbaty.
-Cześć!-rzucili rodzice.
-Gdzie Tom?-spytałam siadając koło Beth.
-W pokoju chyba jeszcze śpi.-odpowiedział tata.
-Aha.
-Kochanie pójdziesz po niego?-zwróciła się mama do Beth (na szczęście nie do mnie)
-Dobrze!-krzyknęła i pobiegła na górę (lizus)
-Co dziś na śniadanie?-spytałam.
-Tosty z dżemem i nutellą oraz płatki owiane i herbata.-odpowiedziała mama.
-Aha pycha! Jakieś plany na dziś?
-Beth i Tom chcieli jechać na basen, więc chyba jedziemy.-odpowiedział tata.
-Aha.-odpowiedziałam i napiłam się herbaty.
-Jedziesz z nami?-spytała mama.
-Nie wiem, ale raczej nie.
-Ja chcesz.-powiedziała obojętnie mama, a w tym czasie do kuchni kuchni weszli zaspany Tom i Beth.
-I jak skarbie dobrze się spało?-spytała mama Toma.
-Czemu tak wcześnie?-spytał pytanie ziewając przy tym.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Podobno chciałeś iść na basen.-oznajmił tata.
-Tak chciałem i chcę, ale dlaczego tak wcześnie?-mówił już bardziej rozbudzony.
-Nie marudź! Gdyby była szkoła już dawno siedziałbyś w ławce.-burknęła Beth.
-Dzieci przestańcie! Na basen wyjedziemy o 10:00-zmienił szybko temat tata.
-Okey!-wydali okrzyk radości.
-Dobrze skoro już wszytko ustalone jedzmy!-powiedziała mama.
Śniadanie zjedliśmy w milczeniu, posprzątaliśmy stół i każdy poszedł do siebie.
W pokoju miałam mały bałagan, więc chciałam posprzątać, ale usłyszałam wołanie Beth:
-Sydney!-krzyknęła ze swojego pokoju.
Zamiast się wydzierać poszłam sprawdzić o co chodzi.
-Tak?-spytałam opierając się o drzwi.
-Pomożesz mi wybrać strój?
-Tak jasne pokaż jakie masz.-usiadłam na jej łóżku.
-Już.-poszła do szafy. Pierwszy czy drugi??
-Hmm... ja bym wybrała pierwszy.
-Na pewno?-spytała niepewnie.
-Tak, a z resztą weź który wolisz.-powiedziałam powoli wychodząc.
-Okey wezmę pierwszy dzięki za pomoc!
-Nie ma za co.-wyszłam i poszłam do siebie.
Od razu zabrałam się za sprzątanie. Kiedy skończyłam wybiła 9:40, postanowiłam zejść na dół, żeby się pożegnać. Wszyscy siedzieli już na dole w salonie i czekali tylko na mamę.
-Na ile jedziecie?-spytałam.
-Chyba na cały dzień.-odpowiedział tata.
-Aha.
-Trzymaj.-dał mi 50 złoty.
-Dzięki.
-Wrócimy ok. 19:00 lub 20:00, więc możesz sobie coś kupić na mieście lub zamówić.
-Okey.-w tym momencie przyszła mama i wszyscy wyszli z domu rzucając mi szybie Pa.
Zamknęłam za nimi drzwi i miałam cały dzień tylko dla siebie. Pomyślałam, że pewnie się zanudzę, więc zadzwoniłam do Cleo, ale nie odbierała. To wybrałam numer Caspra odebrał po 4 sygnale:
-Hej Syd! Co tam?-spytał zdyszany.
-Hej Cas! Wszystko okey, dzwonię, żeby się spytać co porabiasz, ale słyszę, że grasz w kosza.
-Tak zgadłaś!Ale jeśli chcesz mogę do Ciebie wpaść tak ok. 12:00.
-Okey chcę! To będę czekała. Pa. Całuski.
-Pa.-rozłączył się.
Tak więc mam 2 godziny postanowiłam, że poserfuję trochę na necie. Tak też ten czas szybko zleciał i była już 12:00. Popatrzałam na zegarek i wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć:
-Hej!-przywitałam się i rzuciłam mu się na szyję.
-Hej!Wow, tak tęsknisz?
-No weź, a ty nie?
-Bardzo!-pocałował mnie namiętnie.
-Wejdziesz?-spytałam i zaprosiłam gestem.
-Chętnie.-wszedł. To co masz jakieś plany?
-Nie za bardzo, a ty?-usiedliśmy na sofie.
-Hmm... może obejrzymy jakiś film?-podał swoją propozycję.
-No nie wiem, a nie wolisz czegoś innego?
-Na przykład?-spytał zainteresowany z łobuzerskim uśmieszkiem.
-No nie wiem?-zamyśliłam się i zaczęłam się śmiać.
-Nie rozumiem Cię.-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Ja sama siebie też.-powiedziałam z bananem na twarzy.
-To co w końcu robimy?-spytał z zaciekawioną miną.
Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, gdy nagle ....
--------------------------------------------------------
Jak się podobało? Jak myślicie co się stało?? Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach. Na następny rozdział zapraszam 31 lipca ^^.
L.A XOXO <3
piątek, 19 lipca 2013
Rozdział 3
Jest mi przykro! Ponieważ mało osób czyta mojego bloga :(. Chciałabym prosić w miarę możliwości o polecanie mnie na waszych blogach. Jeśli ten blog wam odpowiada?? Na razie mam jedną wierną czytelniczkę Janey^^. Chciałabym, aby było was więcej! Nie bójcie się zostawić po sobie komentarza ja nie gryzę! ;) Okey komentarz zostawiła mi tylko Janey^^ i zgadła więc zapraszam na rozdział z niespodzianką!
P.S W ankiecie na razie wygrywa imię Erick ^^. Jeśli komuś się nie podoba to zaprasza, a głosy mogą się zmienić. A Jeśli ktoś wziął już w niej udział nie może ponownie zabrać głosu!!! Tak dla zrozumienia. Więc proszę przemyślcie swój głos.
------------------------------------------------------------------------
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom dostałam samochód.
-Wszystkiego najlepszego córeczko!-krzyknął i wyskoczył z za auta tata.
-Na prawdę dla mnie?!
-Tak!-krzyknęli razem.
-Dziękuję!-uściskałam ich z całych sił.
-Może przejażdżka?-spytał tata i pomachał kluczykami.
-Mogę?-spytałam głupio.
-Pewnie!-podał mi kluczyki.
-Dziękuję!-przytuliłam go mocno i wsiadła do auta od razu przekręcając kluczy w stacyjce.
Mama zapukała w szybę więc ją uchyliłam:
-Nie wracaj za późno! Rozumiemy się?
-Tak! Okey! Mogę już jechać?-pokiwała głową, a ja pędem ruszyłam przed siebie. Pomyślałam, że samej będzie mi nudno, więc pojechałam pod dom Caspra.
Gdy dotarłam na miejsce była 22:00 , chciałam zatrąbić, ale stwierdziłam, że lepiej nie bo obudzę sąsiadów, więc poszłam zadzwonić do drzwi. Otworzył mi Cas:
-Hej!-przywitała się.
-Hej Syd! Co ty tutaj robisz o tej godzinie stało się coś?-spytał ziewając.
-Ale dżentelmen! Nie po prostu dostałam samochód na urodziny i pomyślałam, że może pojechałbyś gdzieś ze mną.-oznajmiłam.
-Syd chętnie, ale jestem wykończony. Normalnie padam.
-Oj no proszę!-zrobiłam słodkie oczka w stylu puszka ze shreka, którym nigdy nie umie się oprzeć.
-Oj no dobra czekaj tylko wezmę bluzę.-wziął ją z wieszaka i krzyknął rodzicom, że wychodzi.
-Jest!! Kocham Cię!!-dałam mu buziaka w policzek.
-Ja Ciebie też! To jak masz plan?-spytał.
-Hmm... może pojedziemy na plaże?-spytała i doszliśmy do auta.
-Okey!-wsiedliśmy do auta i nadal rozmawialiśmy:
-Widzę, że nie będę musiał już Cię podwozić do szkoły.-uśmiechnął się.
-Tak Ci to przeszkadzało?-spytałam smutno.
-Nie wręcz przeciwnie będzie mi tego brakowało.-odpowiedział szybko.
-Wcale nie możemy jeździć na zmianę.-oznajmiłam.
-Okey!-zgodził się. Nasza rozmowa się skończyła bo w tym momencie dojechaliśmy na plaże. Wysiedliśmy z samochodu splotliśmy nasze dłonie i ruszyliśmy pomostem. W drodze na pomost nad moją głową przefrunęła mewa i zaczęłam piszczeć.
-Cicho uspokój się!-zaczął mnie uspokajać, a potem zaczął się śmiać.
-Ta łatwo Ci mówić bo to nie nad twoją głową przefrunęła właśnie mewa!-wydarłam się na niego.
-Dobrze,dobrze spokojnie.-tym razem tylko się uśmiechnął.
-Okey. Usiądziemy?
Pokiwał głową, ten gest uznałam za tak. Była 22:40, a pomost był w sam raz oświetlony.
-Czemu chciałaś tu przyjechać?-spytał wyrywając mnie z zamyślenia.
-No nie wiem, tak chciałam z Tobą porozmawiać i posiedzieć.-odpowiedziałam.
-Przecież widzieliśmy się nie całą godzinę temu, aż tak ci mnie brakuje?-spytał z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Jeśli nawet to co?!-zaczerwieniłam się.
-Nic cieszę się, że o mnie myślisz. Do twarzy Ci z rumieńcem.-uśmiechnął się.
Przysunęłam się do niego, a on objął mnie ramieniem.
-Na prawdę?-spytałam
-Na prawdę.-oznajmił z uśmiechem.
-Czemu cały czas się tak dziwnie uśmiechasz?-spytałam.
-Jak dziwnie, normalnie.-odpowiedział z uśmiechem. (znowu)
-Nie, nie normalnie tak jak jakiś pedofil, który chciałby mnie zgwałcić.-oznajmiłam i bardziej wtuliłam się w mojego PP (PP- czyli Pan Pedofil :) nie pytajcie skąd się wzięło, ale jeśli macie już taka potrzebę to w komentarzach postaram się w miarę możliwości wytłumaczyć ^^) .
-Oj przestań przecież wiesz, że nie zrobię Ci krzywdy.
-Ale teraz jesteśmy sami na takim pustym pomoście...-sama nie wiem co robię.
-Co ty tak serio?! Tu i teraz?!-spytał zaskoczony i rozbudzony.
-Przecież przed chwilą byłeś taki zmęczony!-powiedziałam z uśmiechem.
-Eee...no...-spalił buraka.
-Do twarzy Ci w czerwonym!-zaczęłam chichotać.
-Wiesz co?-bardziej oznajmił niż spytał.
-No co?
-Jesteś...-urwał.
-No powiedz!
-Wredna, ale słodka!-dodał szybko.Przygarnął mnie do siebie i zaczął łaskotać.
-Przestań!-chichotałam.
-Przestanę pod jednym warunkiem.-uśmiechnął się.
-Jakim?
-Hmm...dasz mi całusa.-uśmiechnął się łobuzersko.
-Okey.-zrobiłam co chciał.
Nasze dalsze pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne, na szczęście na pomoście nikogo nie było, ale niestety się pomyliłam:
-Yhym...
Automatycznie się od siebie odkleiliśmy.
-Tak?-spytał Cas.
-Wiecie która godzina? Ile macie lat?-spytał policjant.
-17.-odpowiedział pewny siebie.
-Co tu robicie? Chyba nie to o czym myślę?
-Może?-przekomarzał się Cas, natomiast ja dałam mu kuksańca w brzuch, żeby się zamknął bo wpakuje nas w niezłe tarapaty, a ja dokończyłam rozmowę:
-Yyyy....nie i tak na nas już pora. Przepraszamy i dobranoc.-pociągnęłam Cas za rękę i pobiegliśmy do auta.
*W samochodzie*
-Ten palant wszystko zepsuł!-powiedział obrażony, a ja zapaliłam silnik.
-Oj przestań to był pomost i była 23:00. Ciesz się lepiej, że nie odwiózł nas do domu i nie powiedział o tym rodzicom!
Nic nie odpowiedział, więc włączyłam radio, ale nie leciał nic ciekawego i po prostu je wyłączyłam. Pojechałam prosto pod jego dom. Nasza cała droga biegła w milczeniu.
10 minut później
-Już jesteśmy!
-Dzięki! Pa!-pocałował mnie w policzek.
-Zadzwonię!-rzuciłam, pomachałam mu i pojechał do siebie.
Do domu dojechałam o 23:30. Oczywiście rodzice czekali na mnie salonie.
-Już jestem!-krzyknęłam cicho, żeby nie obudzić Toma i Beth.
-Gdzieś ty była tak długo?!-spytała podniesionym głosem mama.
-Na przejażdżce.-oznajmiłam.
-Tak długo?-pytała dalej.
-Kochanie daj spokój była na przejażdżce, a i tak wróciła przed 24:00.-wtrącił się tata.
-Dobrze jutro porozmawiamy, a teraz idź do siebie.-powiedziała nadal wkurzona mama.
-Dzięki!-rzuciłam jeszcze bezgłośnie do taty i poszłam do pokoju.
Wzięłam szybki prysznic, poczytałam książkę "I wciąż ją kocham",założyłam słuchawki i włączyłam piosenki z mojej mp3 i po prostu odpłynęłam.
------------------------------------------------------------------------
No i jak? Podobało się?? To zostawcie komentarz pliss! Zapraszam również do wzięcia udziału w ankiecie tego kto jeszcze nie wziął zapraszam. Nie musicie tam podawać żadnych waszych danych tylko chce waszą propozycję na imię dla..... sami się przekonacie jak będziecie czytali wytrwale tego bloga ^^. W komentarzach mile widziane będą wasze info. co do wampirów. Wielkie dzięki za przeczytanie!!
Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego popołudnia ^^.
Wasza L.A Xoxo <3
P.S W ankiecie na razie wygrywa imię Erick ^^. Jeśli komuś się nie podoba to zaprasza, a głosy mogą się zmienić. A Jeśli ktoś wziął już w niej udział nie może ponownie zabrać głosu!!! Tak dla zrozumienia. Więc proszę przemyślcie swój głos.
------------------------------------------------------------------------
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom dostałam samochód.
-Wszystkiego najlepszego córeczko!-krzyknął i wyskoczył z za auta tata.
-Na prawdę dla mnie?!
-Tak!-krzyknęli razem.
-Dziękuję!-uściskałam ich z całych sił.
-Może przejażdżka?-spytał tata i pomachał kluczykami.
-Mogę?-spytałam głupio.
-Pewnie!-podał mi kluczyki.
-Dziękuję!-przytuliłam go mocno i wsiadła do auta od razu przekręcając kluczy w stacyjce.
Mama zapukała w szybę więc ją uchyliłam:
-Nie wracaj za późno! Rozumiemy się?
-Tak! Okey! Mogę już jechać?-pokiwała głową, a ja pędem ruszyłam przed siebie. Pomyślałam, że samej będzie mi nudno, więc pojechałam pod dom Caspra.
Gdy dotarłam na miejsce była 22:00 , chciałam zatrąbić, ale stwierdziłam, że lepiej nie bo obudzę sąsiadów, więc poszłam zadzwonić do drzwi. Otworzył mi Cas:
-Hej!-przywitała się.
-Hej Syd! Co ty tutaj robisz o tej godzinie stało się coś?-spytał ziewając.
-Ale dżentelmen! Nie po prostu dostałam samochód na urodziny i pomyślałam, że może pojechałbyś gdzieś ze mną.-oznajmiłam.
-Syd chętnie, ale jestem wykończony. Normalnie padam.
-Oj no proszę!-zrobiłam słodkie oczka w stylu puszka ze shreka, którym nigdy nie umie się oprzeć.
-Oj no dobra czekaj tylko wezmę bluzę.-wziął ją z wieszaka i krzyknął rodzicom, że wychodzi.
-Jest!! Kocham Cię!!-dałam mu buziaka w policzek.
-Ja Ciebie też! To jak masz plan?-spytał.
-Hmm... może pojedziemy na plaże?-spytała i doszliśmy do auta.
-Okey!-wsiedliśmy do auta i nadal rozmawialiśmy:
-Widzę, że nie będę musiał już Cię podwozić do szkoły.-uśmiechnął się.
-Tak Ci to przeszkadzało?-spytałam smutno.
-Nie wręcz przeciwnie będzie mi tego brakowało.-odpowiedział szybko.
-Wcale nie możemy jeździć na zmianę.-oznajmiłam.
-Okey!-zgodził się. Nasza rozmowa się skończyła bo w tym momencie dojechaliśmy na plaże. Wysiedliśmy z samochodu splotliśmy nasze dłonie i ruszyliśmy pomostem. W drodze na pomost nad moją głową przefrunęła mewa i zaczęłam piszczeć.
-Cicho uspokój się!-zaczął mnie uspokajać, a potem zaczął się śmiać.
-Ta łatwo Ci mówić bo to nie nad twoją głową przefrunęła właśnie mewa!-wydarłam się na niego.
-Dobrze,dobrze spokojnie.-tym razem tylko się uśmiechnął.
-Okey. Usiądziemy?
Pokiwał głową, ten gest uznałam za tak. Była 22:40, a pomost był w sam raz oświetlony.
-Czemu chciałaś tu przyjechać?-spytał wyrywając mnie z zamyślenia.
-No nie wiem, tak chciałam z Tobą porozmawiać i posiedzieć.-odpowiedziałam.
-Przecież widzieliśmy się nie całą godzinę temu, aż tak ci mnie brakuje?-spytał z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Jeśli nawet to co?!-zaczerwieniłam się.
-Nic cieszę się, że o mnie myślisz. Do twarzy Ci z rumieńcem.-uśmiechnął się.
Przysunęłam się do niego, a on objął mnie ramieniem.
-Na prawdę?-spytałam
-Na prawdę.-oznajmił z uśmiechem.
-Czemu cały czas się tak dziwnie uśmiechasz?-spytałam.
-Jak dziwnie, normalnie.-odpowiedział z uśmiechem. (znowu)
-Nie, nie normalnie tak jak jakiś pedofil, który chciałby mnie zgwałcić.-oznajmiłam i bardziej wtuliłam się w mojego PP (PP- czyli Pan Pedofil :) nie pytajcie skąd się wzięło, ale jeśli macie już taka potrzebę to w komentarzach postaram się w miarę możliwości wytłumaczyć ^^) .
-Oj przestań przecież wiesz, że nie zrobię Ci krzywdy.
-Ale teraz jesteśmy sami na takim pustym pomoście...-sama nie wiem co robię.
-Co ty tak serio?! Tu i teraz?!-spytał zaskoczony i rozbudzony.
-Przecież przed chwilą byłeś taki zmęczony!-powiedziałam z uśmiechem.
-Eee...no...-spalił buraka.
-Do twarzy Ci w czerwonym!-zaczęłam chichotać.
-Wiesz co?-bardziej oznajmił niż spytał.
-No co?
-Jesteś...-urwał.
-No powiedz!
-Wredna, ale słodka!-dodał szybko.Przygarnął mnie do siebie i zaczął łaskotać.
-Przestań!-chichotałam.
-Przestanę pod jednym warunkiem.-uśmiechnął się.
-Jakim?
-Hmm...dasz mi całusa.-uśmiechnął się łobuzersko.
-Okey.-zrobiłam co chciał.
Nasze dalsze pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne, na szczęście na pomoście nikogo nie było, ale niestety się pomyliłam:
-Yhym...
Automatycznie się od siebie odkleiliśmy.
-Tak?-spytał Cas.
-Wiecie która godzina? Ile macie lat?-spytał policjant.
-17.-odpowiedział pewny siebie.
-Co tu robicie? Chyba nie to o czym myślę?
-Może?-przekomarzał się Cas, natomiast ja dałam mu kuksańca w brzuch, żeby się zamknął bo wpakuje nas w niezłe tarapaty, a ja dokończyłam rozmowę:
-Yyyy....nie i tak na nas już pora. Przepraszamy i dobranoc.-pociągnęłam Cas za rękę i pobiegliśmy do auta.
*W samochodzie*
-Ten palant wszystko zepsuł!-powiedział obrażony, a ja zapaliłam silnik.
-Oj przestań to był pomost i była 23:00. Ciesz się lepiej, że nie odwiózł nas do domu i nie powiedział o tym rodzicom!
Nic nie odpowiedział, więc włączyłam radio, ale nie leciał nic ciekawego i po prostu je wyłączyłam. Pojechałam prosto pod jego dom. Nasza cała droga biegła w milczeniu.
10 minut później
-Już jesteśmy!
-Dzięki! Pa!-pocałował mnie w policzek.
-Zadzwonię!-rzuciłam, pomachałam mu i pojechał do siebie.
Do domu dojechałam o 23:30. Oczywiście rodzice czekali na mnie salonie.
-Już jestem!-krzyknęłam cicho, żeby nie obudzić Toma i Beth.
-Gdzieś ty była tak długo?!-spytała podniesionym głosem mama.
-Na przejażdżce.-oznajmiłam.
-Tak długo?-pytała dalej.
-Kochanie daj spokój była na przejażdżce, a i tak wróciła przed 24:00.-wtrącił się tata.
-Dobrze jutro porozmawiamy, a teraz idź do siebie.-powiedziała nadal wkurzona mama.
-Dzięki!-rzuciłam jeszcze bezgłośnie do taty i poszłam do pokoju.
Wzięłam szybki prysznic, poczytałam książkę "I wciąż ją kocham",założyłam słuchawki i włączyłam piosenki z mojej mp3 i po prostu odpłynęłam.
------------------------------------------------------------------------
No i jak? Podobało się?? To zostawcie komentarz pliss! Zapraszam również do wzięcia udziału w ankiecie tego kto jeszcze nie wziął zapraszam. Nie musicie tam podawać żadnych waszych danych tylko chce waszą propozycję na imię dla..... sami się przekonacie jak będziecie czytali wytrwale tego bloga ^^. W komentarzach mile widziane będą wasze info. co do wampirów. Wielkie dzięki za przeczytanie!!
Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłego popołudnia ^^.
Wasza L.A Xoxo <3
poniedziałek, 15 lipca 2013
ANKIETA
Mam prośbę pomożecie mi wybrać, które imię lepsze dla chłopaka później się dowiecie kim będzie ^^ Oto propozycje:
Loren,
Erick,
David,
Inne.
Odpowiedzi proszę zamieszczajcie w komentarzach lub w reakcjach 1-Loren, 2-Erick,3-David, 4-Inne.
Lena Angeles XOXO
Loren,
Erick,
David,
Inne.
Odpowiedzi proszę zamieszczajcie w komentarzach lub w reakcjach 1-Loren, 2-Erick,3-David, 4-Inne.
Lena Angeles XOXO
Subskrybuj:
Posty (Atom)